niedziela, 15 marca 2015

Ciężkie życie licealisty, czyli jak spędzić weekend

Urodziny Doris
Początek: 5p.m.
Koniec: 12p.m.

Ooookej, melanż mnie poniósł. 
Zrobiłam zajebisty filmik dla Doris, jestem z niego dumna. 
O, i przegrałam zakład 2 tygodnie temu, więc musiałam wciągać shota red bulla. Zatoki bolą mnie do teraz. Mówili, że byłam blada. Mówili, że będzie okej. Wcale, kurwa, nie było okej. Kręciło się w głowie i drażniło gardło. Mrau, tabaka, miłość mojego życia. Nigdy więcej.
Spałam godzinę... gdzieś o dziewiątej. Nigdy wcześniej nie śmiałam się tak długo z seksistowskich żartów. Ja wiem, że w jakiejś części jestem feministką, ale to mnie przerosło. Ryczałam i tarzałam się ze śmiechu. Miłosz mnie nie wywalił z łóżka. On mnie z niego wyciągnął za kostki i zaciągnął do kuchni "tam gdzie moje miejsce". Popisał markerem i wyprzytulał na zgodę. Super. Polecam. 
Ogniska zawsze takie wypasione w mróz są, no nie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz