sobota, 12 września 2015

Ból

Pomimo zapewnionego znieczulenia trzęsłam się z nerwów całą godzinę. Czekałam na przeszywający ból. Każdy dźwięk, każdy nieprzyjemny dotyk pogłębiał moją panikę. Krew spływała mi do gardła, nie mogłam przełknąć śliny, a z każdą minutą coraz więcej łez zbierało się pod zaciśniętymi powiekami. Pamiętam odrywanie podniebienia. Uczucie, które będzie w moich koszmarach do końca życia. Ten dźwięk wiertła, gdy próbowali przedostać się do korony. Te uczucie, gdy podważali mi zęba, odrywając od tkanki i otaczających go nerwów. Na samą myśl  50 minut cierpienia przechodzą mnie ciarki. Później był tylko płacz. Stres minął, a ból zastąpił odrętwienie.
Wygląda to okropnie, w dotyku jeszcze gorzej. Boję się o blizny. Boję się, że ten łańcuszek i zamek będę nosić rok. Boję się odrzucenia przy jakimkolwiek pocałunku. Po prostu się boję.

I jestem głodna.
Cały czas.
Wszystko jest w formie papki, jakbym była dzieckiem. Ciągle żywię się zupą. Czy ktokolwiek najadł się zupą?!
O, i seplenię. Ostatnio powiedziałam "lowel". Jedź lowelku, jedź.

Chyba zaczynam z powrotem pisać co kilka dni. Jest mi wtedy lepiej, nie zapominam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz