środa, 5 lutego 2014

Bal

Cichy szmer. Cóż to takiego ujawnia się wśród mroku nocy? Czyżby ta zetlała szafa wtulająca się w kąt pokoju?  Spróchniałe drzwiczki ledwo zipią na zawiasach, prosząc o wymianę – nie chcą już się tak męczyć, przeżyły już swoje. Niech się nie rusza! Jeszcze wszystko legnie w gruzach, niczym marionetka bez artysty. Niech tak stoi! Niech tylko pokaże, co ma w środku! Niech ukaże swe wnętrze…
Samotna na pustyni czerni, gdzie ręce człowieka już zapomniane, leży suknia. Wygnieciona, otulona mgiełką kurzu... Kto ją tak porzucił, kto śmiał wepchnąć ją w te odrażające miejsce, nie przykrywając płótnem? Nie wspominając nawet o pokrowcu. Kto mógłby zachować się z równym brakiem subtelności, jak nie bestia z piekła rodem?! Przecież ten szlachetny jedwab wszak, pomimo swej starości, powinien wisieć w muzealnej gablocie! Co za różnica? Nie różni się wcale od innych eksponatów, przecież tam suknie mają tyle samo lat. Każda winna zostać uszanowana tak samo uroczyście. Ich historie są często barwniejsze niż pożółkłych kości.
Wyblakły kolor?  Też coś! Szarość i nijakość? Właśnie w tym jest urok! Cóż z tego, że nie jest szyta na miarę? Że nie jest nowa i świeża? Świadczy to wszak tylko, że ktoś ją założył i to kilkakrotnie, a to, zważywszy na dzisiejsze czasy, dla niektórych kobiet jest już wyczyn. Co prawda widać, że znalazł się śmiałek, który odważył się zadać liczne ciosy, pozostawiając dziury, jedne większe, drugie mniejsze, oraz malownicze plamy, które nawet po spotkaniu z wybielaczem nie zaniechałyby wojny, dzielnie wtulając się w miękki materiał, niczym dziecko do swej matki. 

Zatem niech leży w spokoju, niech odpoczywa. Może ktoś jeszcze odważy się tutaj zajrzeć? Może otworzy płaczącą szafę, marząc o zaśnieżonej Narnii…?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz