Boli mnie wszystko. Od karku (nigdy nie sądziłam, że będę miała tam zakwasy) po uda. Tak jak lubię wf, tak dzisiaj osiągnął limit mojej tolerancji. Panicznie boję się robić przewrotów w tył, to raz. Dwa - nie umiem sznurka, szpagatu, jakkolwiek to się nazywa. Trzy - połączenie ja, przewrót i sznurek w jednym, to złe połączenie. Szukam ulgi w lodach. Nic, zero pocieszenia czy współczucia.
O, test mam z angola u Danki. Jutro albo w piątek. Chyba leżę tylko z idomów, słowotwórstwa i phrasal verbs. Czyli najtrudniejszej części nauki j. angielskiego. Naah... Dobrze że Anglia na horyzoncie.
Właśnie, czerwiec niedługo. Jak dobrze... I wycieczka... I wyjazd do Anglii... I imprezy ze znajomymi... Milutko.
Krótko, bo nie ma o czym.
A, nie jadę na żagle. Kasy brak. Trudno się mówi.